wtorek, 21 marca 2017

Kacz Mahal

Cysorz Jarosław, ksywa Szahdżaham Trzynasty, pierwszy i ostatni z żoliborskiej dynastii Kaczolonów próbuje, przed swoją niechybną śmiercią, zapewnić swojej familii stałe miejsce w historii Rzeczpospolitej.
Kombinuje, że skoro przyczynił się do zgonu bliźniaka, to pochówek na Wawelu, w jakiś pokrętny sposób, zrekompensuję braciszkowi jego krzywdę.
Ciekaw jestem kto z Was lepiej czułby się na czyim miejscu?
Z tym czuciem to chyba lekko przesadziłem...
Cysorz, brnąc w swoje szaleństwo, nakazał kupić w Castoramie drabinkę, z której wygłasza comiesięczne spicze dla jeszcze głupszych od siebie cymbałów ku swojej własnej chwale oraz na własną cześć .
Cymbały, rzecz jasna, tego nie rozumieją i dofinansowują najbliższego proboszcza kupując żałosne sukmany z krzyżami koloru red i miliony gromnic.

Pogłębiająca się psychoza cysorza, wyrosła na bazie starczej demencji, zabrnęła już w takie odmęty szaleństwa, że nawet najstarsi górale nic o takowych nie wiedzą.
Sterczące na sarnich nóżkach posłanek pokroju Sobeckiej, kacze imperium, podnieca tylko niedowidzące jelenie z gatunku profesora Legutki.
I nekrofila Miśka.
Sorki... jest jeszcze Mundek Janniger, który wprawdzie wygląda jakby miał zespół Downa, ale obraziłbym tych, którzy go mają. 

Wróćmy jednak to historii Indii...
Rzeczony Szachdżaham, władca tego państwa, wybudował wprawdzie swojej żonie gigantyczne mauzoleum, ale dopiero po jej śmierci, która nastąpiła w wyniku jej czternastego połogu. Baba zasłużyła! Dalibóg!
Jarosław jedzie na ręcznym dobre pół wieku.
Odpieprz się więc dziadygo o Wawelu!
Polska ziemia jest pojemna i nad wyraz cierpliwa.
Nie potrzeba nikomu zwiedzającemu tak drogie polskiemu sercu miejsce na obcowanie historią krótszą niż pogrzeb Piłsudskiego...

O nim także niebawem napiszę, ale spodziewajcie się peanów na jego cześć.

Ustanawiam każdy kolejny osiemnasty dzień każdego miesiąca zakaz wjazdu Kaczyńskiego na Wawel!
Taj Mahal jest w Indiach.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz