Także tam, jak z pewnością wiecie, rządził w szesnastym wieku Henryk VIII, który, nie mogąc dostać zgody papieża na rozwód, wziął rozwód z całym kościołem katolickim i, upraszczając mocno, kazał poniszczyć wiele kościołów. I dobrze, facet myślał przyszłościowo. Dziś Angole robią na tym biznes sprzedając bilety po osiem funciaków za obejrzenie pięciu procent zachowanych murów. Jest tego w całej Anglii od groma, a każdej z owych ruin towarzyszy kilkusetletni cmentarz. Jednym z najładniejszych takich miejsc opactwo w Whitby, sięgające swoimi korzeniami siódmego wieku.
Jak wiecie nie jestem typem zaliczacza, patrzę zwykle w przeciwną stronę do rzeszy turystów i próbuję uruchomić jakiś kącik wyobraźni sprawiającej radość drętwym półkulom mojego mózgu.
Wchodząc na cmentarz w Whitby od razu przypomniał mi się "Omen". Ten sam wypłowiały piaskowiec nagrobków, niewielki budynek obok i tło zawalonych murów pamiętających czasy Wilhelma Zdobywcy. Do tego zachmurzone niebo i targająca fryzury, morska bryza. Niestety, nowoczesne aparaty nie oddają nastroju ani kolorów, z których byłbym zadowolony, poprawiłem więc tych kilka zdjęć, które znajdują się poniżej...
Z nagrobnych napisów wynika, że przestano tam chować grubo przed stu laty i nikomu nie przyszło do głowy zbierać kasy do kubeczków na ich renowację, dziwne... Opodal straszą wysokością majestatyczne klify i ceny za parking.
Polecam zwiedzenie Whitby. Najlepiej wypożyczonym autem. Mimo traumy jazdy pod prąd, które jest jak oglądanie świata w lustrze, po stu milach można się przyzwyczaić.
Polecono nam także zobaczenie Zatoki Robin Hooda. Trafiliśmy na odpływ i hektary jakiejś brei, wśród której wszyscy namiętnie wybierali z kałuż jakieś żyjątka.
Byliśmy z Łukaszem oczarowani...
... i, nucąc piosenkę Simona i Garfunkela, poszliśmy się najeść fisza z czipsem,
który odbijał mi się przez całe Scarborough. Ale o tym już innym razem...
Jeszcze tylko mała dygresja na koniec.
Ten Henryk VIII to miał nie tylko wielkie brzuszysko i syfilis. Miał także ogromne jaja wypędzając klechów ze swojego kraju, bo cóż się takiego później stało? Rozkwitali kolejne pięć stuleci, podbili połowę świata, wymyślili przemysł, Rolls Roysa i żadna katolicka klątwa na nich nie spadła, a my sramy ze strachu przed rozmową z jakąś świątobliwością. A Feeee!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz