Ale ja dziś nie o tym chciałem...
Nieznana mi z nazwiska pani doktor, znaczy lekarz, opowiedziała w jakichś wiadomościach mrożącą krew w żyłach historię o tym, jak to emerytowany pacjent uderzył, pobierającego mu krew pielęgniarza, najpierw w twarz, a potem w głowę. To podobnie jak ja, kiedyś, przeciąłem sobie skórę na dłoni, a później skaleczyłem się w rękę. Innym razem zatankowałem paliwo i wlałem ropy do baku. Najważniejsze jest żeby mieć tyle samo lądowań co startów. Na szczęście wyrosła nam już rzeżucha, która nie pachnie najładniej, a potem śmierdzi. No i czy nie jestem pilnym uczniem telewizorni?
Od świąt zjadłem chyba trzy posiłki, w zasadzie same ryby. Lwią część smakołyków, mimo biblijnego obżarstwa, trza było zamrozić. Nie uchowała się jedynie wódka, ale to tylko dlatego, że alkohol, menda jedna, zamrozić się w standardowej lodówce nie chce, a nie można pozwolić mu się zepsuć. Bo jest drogi i trzeba za niego dużo zapłacić. Pierwszy dzień po świętach, w pracy, wymaga wiele samodyscypliny.
Przypomniał mi się dowcip...
Na zebraniu związkowców odzywa się przewodniczący w takie słowa:
- Ponieważ udało nam się wywalczyć pięciodniowy tydzień pracy, musimy zacząć walczyć o czterodniowy tydzień pracy! A jak wywalczymy czterodniowy tydzień pracy - musimy zacząć walczyć o trzydniowy tydzień pracy! Jeżeli wywalczymy już trzydniowy tydzień pracy... Pozostaje nam walka o dwudniowy tydzień pracy!
- Oczywiście! - głośny szmer poparcia obiega salę.
- A jeżeli wywalczymy dwudniowy tydzień pracy, to musimy zacząć walczyć o...
- Jednodniowy tydzień pracy!!! - euforia związkowców przybiera na sile.
- A jak już wywalczymy jednodniowy tydzień pracy... - tu chwila namysłu... - to będziemy przychodzić do roboty, powiedzmy... We środę!
Nastała chwila grozy. W końcu sali uniósł się jeden odważny paluszek związkowca z pytaniem:
- W każdą środę?
Te bankrutujące niedawno kopalnie sprzedają dziś węgiel za połowę ceny, bo muszą się jakoś ratować przed plajtą. Będą mieć na wypłaty, ale powalą na kolana inne kopalnie. I o to się związkowcy bili! Czy jeszcze ktoś wierzy w ich dobre intencje?
Zawsze sobie obiecuję nie pisać o polityce. Ale to się zwyczajnie tak nie da! Jeżeli polska polityka jest wyłącznie zamglonym kręgiem piaskownicy dla nieuków w spółce z oszustami, to jedynie co mogę, to walnąć ją czasem w twarz, a potem w głowę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz