środa, 1 kwietnia 2015

Pośpiech...

Jak to przed każdymi świętami... Zabiegani ludzie z kocikwikiem w oczach i przypiekającym się karczkiem w piekarniku, zasuwają jak dźgnięte szczury. Miałem tak i ja od rana. Wpadłem więc jak bomba na stację paliwka popić. Cała stacja zastawiona rusztowaniami; jeden dystrybutor wolny. Niestety, z naprzeciwka podjechała paniusia z tatą, chyba, jako pasażerem. No to czekam...
Zawsze mnie ciekawiło, pisałem już o tym, dlaczego tankowanie zajmuje kobietom tyle czasu?
To słuchajcie, bo już wiem! Nie rozumiem, ale wiem.
Wysiadła, poprawiła zsuniętą na oczy, czerwoną, czapeczkę, zamknęła kluczem drzwi i obeszła samochód dookoła. Otworzyła drzwi kluczykiem, uruchomiła mechanizm otwierania wlewu, zamknęła kluczykiem drzwi i zaczęła tankować. Zamknęła wlew, otworzyła drzwi kluczykiem, wypięła się na minutę, zamknęła drzwi przednie, otworzyła tylne, wypięła się na minutę i znalazła torebusię. Zamknęła drzwi kluczykiem i poszła zapłacić. Nie było jej dobre dziesięć minut i wróciła chłepcąc kawusię. Otworzyła drzwi kluczykiem, wypięła się na minutę, zamknęła drzwi kluczykiem, poprawiła zsuniętą na oczy czerwoną czapeczkę, i zaczęła wykonywać jakieś dziwne czynności w okolicach lusterek. Kolejne kilka minut.
Mnie już zaczyna trafiać, ale czekam...
Otworzyła drzwi kluczykiem i wsiadła. Myślę - odjedzie! Nie tak prosto! Coś jej nie pasowało przy przedniej szybie. Wysiadła, zamknęła drzwi kluczykiem i zaczęła oglądać szybę od zewnątrz. Otworzyła drzwi kluczykiem, potem bagażnik. Zamknęła drzwi kluczykiem, wzięła ścierkę i zaczęła dłubać przy przedniej szybie. Otworzyła drzwi kluczykiem i zrobiła to samo od wewnątrz. Wysiadła i zamknęła drzwi kluczykiem otwierając wcześniej bagażnik. Włożyła ścierkę, trzasnęła klapą i otworzyła drzwi kluczykiem. Wsiadła, ale coś jej nie konweniowało w dystrybutorowych cyferkach, bo wysiadła, zamknęła drzwi kluczykiem i zamarła przed dystrybutorem na dobre dwie minuty. Wreszcie poprawiła zsuwająca się na oczy, czerwoną, czapeczkę, otworzyła kluczykiem drzwi i wsiadła.
Myślę... Jak teraz nie odjedzie, to mam w aucie noża i ją zaraz poharatam.
Nie pojechała.
Cofnęła autem pół metra i zaczęła znów oglądać cyferki dystrybutora. Później cofnęła jeszcze o pół metra, ale zasłonięte czerwoną czapeczką oczęta nie pozwalały jej jechać. Poprawiła czapeczkę i cofnęła pół metra. Wysiadła, zamknęła drzwi kluczykiem i obeszła samochód Poprawiła czapeczkę, otworzyła kluczykiem drzwi, wsiadła, i chyba tylko moja energia wypchnęła ją poza obrys dystrybutora na tyle, że mogłem podjechać.
Nie wyglądała na idiotkę, może z wyjątkiem jej durnej, czerwonej, czapeczki. Operacja tankowania zajęła jej 23 minuty.
Życzę Ci, kobieto, Wesołych Świąt i pocałuj tatę przy jajku. Niekoniecznie ode mnie.
Gdyby przyjechała jeszcze Maybachem...
Ale ten jej bolid marki Daewoo Matiz, w kolorze złotym, miał taką górę rdzy na bokach, że chyba tylko zamknięte na kluczyk drzwi trzymały go w kupie. No to zrozumiałem. Uff!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz