środa, 29 kwietnia 2015

Malibu na Barbadosie

Coś wielu z nas nie ma pomysłów na długi wekeend. Jeden by obrabiał żołądkową gorzką do kolacji, ale chyba od obiadu, jak sądzę, bo jaki sens robić inaczej? Ktoś zaproponował do wódki jakiś potas i witaminy, co dla mnie jest obłędem, bo nie po to się człowiek nawala, żeby truć organizm sałatą z bananem. Inni chodziliby po palmiarniach gdzie jest duszno, porno i nie ma knajpy. Ponoć czyjś mąż robi świetne drinki i on jest chwilowo moim faworytem, bo właśnie kupiłem brandy i colę, ale muszą trochę zmarznąć, by złoić im skórę.
Przyznaję, że i ja kompletnie nie wiem co robić przez trzy deszczowe dni w mieście. Może by jakieś kino, albo, rzeczywiście, spacer, bo na rowerach pod wiatr pedałować mi się nie chce. Z wiatrem zresztą także. Trzeba wynaleźć coś z daleka od jedzenia,  na trzeźwo, bez witamin i bolącej od siodełka dupy. Nie wiem czy to możliwe. Właściwie to przychodzi mi go głowy tylko rollercoaster, ale nie ma u  nas odpowiednio szalonego. Wynająłbym ślizgacz gdybym był na Bahamach, zobaczył może Alpy, ale z balonu, albo pojechał na wycieczkę w Góry Stołowe, które są małe, niskie i przepiękne. Cholera, że wcześniej na to nie wpadłem!
Nic... Trza się jakoś przemęczyć i naprawić w łazience jedno światło. Przykleję pewnie też trzy płytki pod parapetem, które czekają na swoją kolej od września i zaatakuję kurze w pokojach.
Już się zdołowałem.
I jeszcze te wybory!
W sumie to miałem niczego dziś nie pisać, ale zostałem pokonany przez kolejną tonę głupoty wabiącej się niejaki Grzegorz Braun. Nie wiem kto zacz, ale piętnastominutowy wywiad z tym szajbusem podniósł mi ilość enzymów tak wysoko, że nie zasnę zanim mu nie dokopię. Monarchista, szlag by go trafił! Chce mieć bombę atomową i zapewne zostać królem. Tobie tak do króla, jak temu Grzesiowi co to niesie worek z piaskiem!
Ja wiem, że wybory na prezydenta kraju mogą konsolidować grupy podwyższonego ryzyka zniżając poziom jakichkolwiek rozmów do dna toalety na obszarze holenderskiej depresji, ale ten Braun to oscyluje już wokół jądra ziemi.
Pisladczycy wymyślili spot, w którym opowiadają jakieś rzewne historyjki o Euro i jak to nie powinniśmy go wprowadzać do czasu, zanim nie zaczniemy zarabiać tyle, co na "zachodzie". Kolejna bajka obliczona na ciężko myślących emerytów pamiętających wymianę pieniędzy z lat pięćdziesiątych, w których to komuna wyrolowała prawie każdego Polaka. Przekaz jest prosty jak kij od szczotki: Głosujcie na PiS, bo my do tego nie dopuścimy! Banda hien!
Są jeszcze, coraz bardziej przyciągający się swoją głupotą Kurwin z Coockie'sem, dwóch nieokrzesanych buców, bez krzty rozsądku, żerujących na dołach pseudointeligencji wciągających na budowie cegły w wiadrach.
Kolejne co musimy zrobić w ten wekeend. Za żadne skarby nie włączać telewizora!
Dawajcie wszyscy na Bahamy! Drinki z parasolką, dookoła topless i czterdzieści w cieniu. I skutery wodne zostawiające za sobą dziesięciometrowy sik na naszą rzeczywistość.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz