piątek, 3 kwietnia 2015

Tylko tyle...

Nie będę dziś ściemniał, bo pewnie wszyscy gotują, pieką ciasta, malują jądra na niebiesko i żółto, marynują karczki i mielą kaczki na pasztety. Rozszalałe żony maltretują ostatnie stado roztoczy w poduszkach i wydzierają się na wszystko co się rusza. Wszystko to dzieje się wyłącznie po to, aby jutro, ktoś z domowników, ubrany w odświętną jesionkę i berecik, mógł pyrgnąć się do swojej parafii z koszyczkiem okrytym haftowaną w misie serwetką, zostać popryskany kranówą i zameldować po powrocie:
- Niech będzie Pochwalony!
- Na wieki wieków!
I dopiero wówczas można będzie zjeść wypasiony barszcz na żeberkach z suszonym grzybkiem i fioletowe jajko.
Słuchałem w radio masę audycji o tym, jak to należy się zastanowić nad naszym lichym bytem na tym padole łez i postarać się wczuć w jakieś nieodgadnione tajemnice bytu... Ale dociera to do mnie jak deszcz z Sahary.
Dlatego wstrzymam się od kolejnej porcji ironii.
Świętujcie zatem; każdy wedle swoich przekonań i upodobać. Nie przejadajcie się i niech owe święta będą dla wszystkich Was dniami spokoju, relaksu i koncentracji sił przed nużącym ciągiem codzienności, który niechybnie nadciągnie wraz z najbliższym wtorkiem. 
Wszystkiego Najlepszego!
Darek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz