Życzę przeto Wszystkim tym, którzy mają jeszcze ochotę czytać czasem moje wypociny i Wszystkim którzy tego nie robią (nie wiedzą co tracą...), aby najgorszy dzień przyszłego roku był lepszy od najlepszego dnia roku mijającego, abyście w zdrowiu i spokojności ducha przetrwali falę ataku klonów i zarobili co najmniej milion dolarów. Abyście dostali taczkę wymarzonych prezentów, a na jej spodzie znaleźli bilety na Hawaje.
Ja, ze swojej strony, obiecuję gnębić wszechogarniającą nas ostatnio głupotę na miarę moich intelektualnych możliwości z nadzieją, że nie potrwa całą kadencję.
Zdaję sobie sprawę z beznadziei moich poczynań, ale w coś jednak należy wierzyć.
Spędzajcie więc święta na miarę swoich możliwości i przyzwyczajeń, bo z pewnością tak lubicie robić, a ja, jako kucharz z zamiłowania, podsyłam (a co mi tam!) zdjęcie tych kilkunastu wigilijnych potraw czekających z niecierpliwością na kuchennym blacie na jutrzejszą konsumpcję.
Będą jeszcze pierogi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz