czwartek, 17 grudnia 2015

Korowód czyli odrobina kultury w chaosie.

Chciałbym już wreszcie przestać zajmować się tą wstrętną polityką i jeszcze wstrętniejszymi ich "twórcami", ale, cholera, się nie da! Żyję w kraju na rozdrożu, pełnym zakłamańców i niedowartościowanych debili, którzy coraz ściślej zaczynają oplatać nas swoimi mackami; nieudolnie próbujących sprostać czynnościom, do których nigdy nie dorosną, ośmieszającymi intelekt i prawo. Wyśmiewam się z nich, ale prawda jest taka, że potwornie mnie irytuje przyzwolenie na tak haniebny proceder.
Nie pojmuję dlaczego dopuściliśmy do przejęcia władzy tak bezczelnej grupki oszołomów, która, już teraz, codziennie raczy nas swoimi cyrkowymi występami? Co będzie za rok? Kibel, w który możemy wpaść... Ah! Szkoda mówić.
Największe pretensje mam jednak do wyborców. Stawiam diamenty przeciw kasztanom, że wybór Dudy był zaskoczeniem nawet dla Kaczora! Było oczywiste, że to człowieczek przeznaczony na odstrzał, z ósmej półki od góry, tej przy podłodze, wśród pająków i kurzu. I masz ci los! Najbliższe pięć lat będziemy zbierać włoski z tego wyczesanego moherka.
Moja rada jest taka.
Nie śmiejmy, chociaż teraz, zamiatać ich pod dywan, bo wylezą, przylepią się do kapci i rozniosą po pomieszczeniach. Nie opanujemy tego.
Kaczor robi się coraz starszy, mądrzejszy zatem nie będzie, bardziej chamski i bezczelny - i owszem. Pies go je...ł, niech zbuduje pomniki braciszka i namaluje odciski jego stopek na chodnikach Warszawy. Polska to wytrzyma. Kolejne tysiąc krzyży także. Skonsolidujmy siły jednak już teraz żeby za cztery lata dostał odpowiednio silnego kopa w dupę, który odeśle go w niebyt i pozwoli nam wreszcie na rozwój. Myślę nie tylko o polityce, choć ta, jak to mówią w telewizji niedorobione snoby, na dzień dzisiejszy, jest najważniejsza.
Była w Łodzi ulica Główna. Była, i jest, Piotrkowska. Przecinały się. Dziadziuszka Stalin kazał główną ulicę w Łodzi nazwać swoim imieniem. I ulica Główna została "Stalina". To przykład drobnego oszustwa, ale chwilowo możemy pislandii naskoczyć, należy poszukać już dziś dyskretnych metod ośmieszania, bo te, w ludzkich głowach, zostają najdłużej.
Nie przestanę zatem ośmieszać zidiociałych prawicowców, choćby dlatego, że jest mi to potrzebne do szczęścia.
Ludzie bez własnego zdania, będący jedynie tubą kogoś ponad sobą, są dla mnie niczym.
Kolejnym, klinicznym przykładem takiego przydupasa, jest prostak o nazwisku Jaki, którego miałem nieprzyjemność wysłuchać dziś w jakiejś rozmowie.
Nie mogę zrozumieć... Jak można aż tak bardzo się wyrzec siebie... (to w końcu prawnik, zakładam zatem, że ma między uszami coś więcej niż sam czerep), żeby robić z siebie takiego wała!

Dość! Mam serdecznie dość marnowania swojego czasu na politykę! Nie spodziewajcie się w tym roku jednej o niej wzmianki!
Słuchałem dziś Marka Grechuty, polecam na smętne popołudnia.  
Pewnie siedzi sobie teraz gdzieś w gwiazdozbiorze Vega zastanawiając się:
         
             Kto pierwszy był człowiekiem?
             Kto będzie nim ostatni...

Kaczor! Ale jak dopieprzysz się ze swoją piwnicą z baranami do "Piwnicy POD Baranami" to osobiście wyrwę ci jaja!


To mówiłem ja, Jarząbek Wacław, trener drugiej klasy. Dla ciebie jednak:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz