wtorek, 3 czerwca 2014

Darostramus401. Przepowienia pierwsza...

Nie może inaczej być! Ogolę na łyso łeb, kupię ciuchy z gatunku: afrykański gej na paradzie w Berlinie, turban i kryształową kulę. Do tego jakiś niewielki stolik, dla jaj talię kart do Tarota. I to właściwie wszystko, aby rozpocząć karierę jasnowidza. A... Telefon z siódemką na początku. 9 +VAT za minutę. No przecież... co napiszę to się sprawdza! Zaczynam być przerażony. Wymyślam jakieś głupoty, po czym dowiaduję się, że tak właśnie ktoś robi! Palnąłem coś o lekarzach i tego samego dnia podpisali lojalkę w Częstochowie, Macierewicz działa jakby czytał co piszę, Pislamiści (jakież to jest piękne słowo!) wykonują wręcz moje polecenia, media podobnie. Straszne rzeczy! Boję się czegokolwiek napisać! Wczoraj trząsłem się z zimna w domu i przekląłem kaloryfery, a dziś zaczęli grzać. Normalne, w końcu mamy czerwiec.
Tak sobie pomyślałem... A może dostałem jakiś dar od losu i powinienem jednak zająć się tym na poważnie? Wymyśliłem nawet sobie ksywę. Darostramus401. Zanim jednak przejdę do jasnowidzenia przyszłościowego, opowiem co dzieje się w tej chwili, otóż... Kaczyński właśnie wyczesuje swojego kota płacząc rzewnymi łzami, że to nie on będzie obwozić Obamę po Warszawie, Antoś odbiera poranną porcję biczowania pod czujnym okiem Silasa, a posłanka Klempa, przeżuwając maniok, płodzi kolejny list do Maryl Streep z oskarżeniem, że ta ma jakiś blender. Palikot kombinuje nową fryzurę w nadziei spodobania się Biedroniowi, który woli przebywać na Grodzkiej, a Miller próbuje dopasować koloratkę. Dzieją się zatem rzeczy ciekawe, których konsekwencje muszą być spektakularne. Oto bowiem, w niedalekiej przyszłości...

Książę Ciemności (Tusk), który Tron swój dzierży w bólu, osłabiając go nieustannie, a ulicami przelewając wodę (szczególnie po Głuchołazach), będzie panował po raz ostatni. Wojna toczyć się będzie lat dwadzieścia i siedem (niedługo już, bo mamy wszak dwudziestopięciolecie). Kraina Wygasłych Wulkanów, jako zwą Kaczawskie Góry, zaleje Dolny Śląsk gorejącą lawą topiąc heretyków martwych i żywych, a Wielki Wikariusz Kapy (papież) zamelduje się w warszawskim Mariocie paląc Testament Stary i Nowy. Aż nastanie epoka wspaniała i złota, w której to kaczka złotodziobna zasiądzie na tronie podejmując za żonę dużą panią w peruce i okularach seksownych, o imieniu Anna i tracąc z nią wreszcie cnotę w locie koszącym nad Belwederem. Sinogęby zastępca jego przesadzi z biczowaniem w niebyt odchodząc i zobaczymy ojca Klimuszki wzrokiem Polskę w ziołach całą, a Wielki mąż z Ameryki roztoczy nad nią przemożną opiekę, pod którą w wielkiej szczęśliwości królować będzie ode Dniepru, aż po Tamizę. To wszystko sfilmuje z lotu ptaka Radio Marysia, użyczając ode ojca swego helikopter.

Dobra, wystarczy na dziś tych przepowiedni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz