środa, 11 czerwca 2014

Jeszcze raz upał!

Dręczący upał przeorganizował stroje pań. Każda wyciągnęła co ma najlżejszego i najbardziej prześwitującego z tego, czego nie ma, i bose wyruszyły w miasto, aby nas dręczyć swoimi kształtami. Sadystki. Ja wyruszyłem także. Niestety, górale zblokowali rusztowaniami moje auto na podwórku i musiałem turlać się transportem publicznym. Przyznam, że jazda autobusami i tramwajami stanowi miłą odmianę dla uwięzionego w samochodzie kierowcy. Nie musi lawirować, zmieniać biegów, rzucać mięsem ani zważać na rzesze samobójców...

Dawno temu, w drodze do szkoły, stałem na przystanku w wielkim tłoku. Kiedy nadjeżdżał tramwaj, na jezdnię wyskoczył jakiś szajbus i zaczął w jego stronę biec miedzy torami. Wszyscy zamarli. Korbelkowy zaczął hamować co sił, a ten biegł wyraźnie po to, aby się zabić. Opanował się w momencie, w którym ludzie w tramwaju leżeli pokotem jedni na drugich. Stanął może pół metra przed tramwajem. Motorniczy otworzył drzwi i wysiadł z wajchą do przestawiania szyn w dłoni. Chyba go nie walnął, ale w oczach miał mord. Nie dziwię się, odebrał mu z pół roku życia, a każdemu z patrzących, przynajmniej miesiąc. Długie lata za kółkiem nauczyły mnie, że trzeba patrzyć nie tylko na auta, ale także w oczy przechodniów, bo tam czai się największa bezmyślność.

Wróćmy jednak do plusów pokonywania miasta w trzewiach grzechotników. Największym jest oczywiście ilość skąpo odzianych lachonów. I, jak to mówili W Kabarecie Moralnego Niepokoju... Jeden lachon wsiada, drugi wysiada, trzy lachony stoją, cztery siedzą, normalnie - lachonarium! Poezja dla oczu. Przetrwałem jakoś tę lachonowo-tramwajową nawałnicę, ale kiedy wysiadłem... Przechodziła chyba miss Polski, w czerwonej sukience i na takich szpilkach, że mogłyby śmiało robić za szczudła. Nawet dziewczyny się za nią oglądały... Dżizus... W takich warunkach nie można się skupić!
Dziewczyny! Jeżeli już musicie nas tak dręczyć, to nie chodźcie z głową zadartą jak indor udając, że nie widzicie jak na was patrzą. Głowę daję, że ta misska nie może znaleźć sobie chłopaka, bo wytwarza wokół siebie taką aurę niedostępności, że każdy facet woli walnąć w knajpie dwa drinki więcej, niż narażać się na wasze dumne spojrzenie. Czy aby na pewno chcecie podzielić losy Marylin Monroe, którą każdy miał za jednorazową przyjemność, aby później chwalić się swoją zdobyczą?

Kobiety to bardzo specyficzny odłam ludzkości. Jeśli piękna, to zbyt dumna, jeżeli natura poskąpiła jej urody - to uległa, ale tylko do czasu, kiedy nie złapie faceta na stałe. A później wychodzą wszystkie kwiatki... Nie żeby mnie to jakoś kręciło... ale czasem naprawdę rozumiem homoseksualistów. Może by tak coś po środku? I tym optymistycznym akcentem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz