sobota, 7 czerwca 2014

Smakowitości...

Od wielu lat chodzi za mną takie małe pragnienie. Chciałbym wynaleźć drinka nad drinki! Nie musi być z alkoholem, ale musi spełniać jeden warunek... Musi mieć taki smak, do którego ciągle chce się wracać. Nie umiem takiego zrobić. Próbuję czasem różnych wynalazków, ale to wszystko nie jest to. Ładnie wyglądają, ale smak wciąż tylko niezły. Wyobrażam sobie, że powinien być mocno gazowany, zimny i z cytryną. Pisałem niedawno o swojej wyprawie po gitarę do Pragi. Sprzedawali tam w sklepach coś niezwykle gazowanego i chyba na bazie cytryny, nie pamiętam. Nazwaliśmy to "bomba", bo ilość gazu była niezwykła i każde otwarcie butelki wiązało się z wybuchem. To mogłaby być podstawa mojego drinka. Chciałbym do tego dolać soku z ananasa, ale nie żadnych popierdółek z kartonu, bo to lipa, ale takiego prawdziwego! Ale jak, do diabła, wycisnąć sok z ananasa? Powinien być także czerwony grapefruit i przesłodki sok z arbuza. Nie wiem co by z tego wyszło, ale będąc w Bułgarii na wczasach, piliśmy jakiś aperitif o nazwie "Bademow". Najbardziej smakował z colą, ale chyba on by właśnie się nadał. Syn był nie tak dawno w Bułgarii i poprosiłem żeby przywiózł. I oczywiście to zrobił, ale powiedział, że "Bademowów" są tam teraz trzy rodzaje i nie wiedział którego wybrać.
Każdy producent musi czasem wprowadzać jakąś nowość na rynek, rozumiem i popieram. Dawnymi czasy w Pewexach stał mój ukochany kosmetyk Old Spice. Old Spice i tyle. Pachniał jak dzisiejszy Oryginal, ale jak użyłem go raz o poranku - pachniałem nim do wieczora i chodziłem jak oszalały skunks w jego obłokach szpanując zagramanizmem. Dziś mamy Matterhorn, Fiji, Cyprus, Denali, Aqua Reef, After Hours i cholera wie ile jeszcze innych i żaden nie umywa się to zwyczajnego. A ten zwyczajny, najładniejszy ze wszystkich, wietrzeje w przeciągu łazienka - przedpokój i jedynie psy mogą go wyczuć po godzinie. To samo jest z "Denim", który pachniał obłędnie i laski mdlały jak się mijaliśmy. Dziś to kolejna marka marnująca linie produkcyjne na coś, co sprzedaje tylko Biedronka za 5,99.
Ale wracam do drinka...
Jestem smakoszem. Jakimś zidiociałym smakoszem. Muszę w potrawie wyczuć dokładnie tyle ile chcę, ale nie mam pojęcia co chcę wyczuć w moim wymyślonym dawno drinku. Ciekaw jestem czy piliście coś, co Was kompletnie powaliło swoim smakiem? A jeśli tak, to dajcie mi na to przepis, a, słowo honoru, spróbuję to zrobić i... usiądziemy na kibelkach, aby zapijać się tym do bólu, nie tracąc czas na wychodzenie do łazienki.












Czujecie to co ja? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz