piątek, 20 listopada 2015

Sól życia

Miałem już nie pisać, ale jak się dowiedziałem, że Jacuś Kurski będzie vickiem  (chciałoby się powiedzieć raczej... wackiem) w ministerstwie kultury, to stałem się bardzo niekulturalny. I co to znaczy, że będzie na krótko? W kagańcu przy stodole? Będzie obszczywał swoją budę i srał obok? Analityk z niego jak z nosorożca orzeł. Dobrali się z tym drugim..., tabletowym celebrytą - Glińskim, jak dwa wielkie pudła w jednym małym.
Zabronił bzykania się w teatrach nawet aktorom porno!
To z czego mają żyć? Gotować, w mordę, pyzy?
Bo un nie pozwoli! Bo un wielki profesor, bo un to... un i koniec! Uny rządzą.
Jak byłem w podstawówce i pojechaliśmy na wycieczkę do NRD, to na wystawie, w ichnim kiosku, było pisemko z gołą babą na okładce. Zgadnijcie na co się wszyscy gapili?
Później, gdzieś na początku liceum, wybraliśmy się na wakacje do Mielna. Był tam pewien niemiecki tatuś z trzema córkami, który przyjechał wyłącznie po to, aby co wieczór chodzić na striptiz. Jak to w kilka lat zmieniają się prawa.
My, jako nieletni i bez kasy, zorganizowaliśmy sobie podobną atrakcję z jego nieletnimi pociechami, które ochoczo wyskakiwały z odzienia bez żadnej muzyki. Były brzydkie jak noc, ale przecież nie twarze przykuwały uwagę...
Przybędzie zatem kolejna grupa bezrobotnych, chyba że skłonią ich do prokreacji, a oni uwierzą, że da się wyżyć za pięć stów na miesiąc.
Bawią mnie zakusy pislamistów do wtrącania się w każdy skrawek naszego życia. To fajnie, że są aż tak głupi, by sądzić, że to się im uda. Nie mogą już niczego zwalać na Kopaczową więc węszą, w co by się tu można wpieprzyć.
Tak na koniec, już bez żadnych złośliwości, bo może za dwa lata okazać się, że cały ten PiS ma jednak rację (..............), nie powiem co napisałem w nawiasach...
Chwilowo przypominają mi mój potrójny garnek, do którego na spód wlewa się wodę i wrzuca ziemniaki, ponad nimi, powiedzmy... kalafiora, a u góry fasolkę. I gotuje na parze, bez soli i przypraw. Za pierwszym razem zjadłem bez apetytu, kolejne razy były coraz gorsze. Nie ma jak tego osolić, gotuje się zbyt długo, kalafior ma smak banana, fasolka odbija się do wieczora, a pyrów zwyczajnie nie lubię.
Nie wiem jak bardzo będą się starali, na zawsze zostaną tylko fasolką bez przypraw, którą kwalifikuję jedynie do śmieci.
Jesteście dla mnie kompletnie bezsmakową papką dla zdziadziałych emetytów, którzy sparzają pomidory i obierają jabłka. I jedynie tam znajdujecie posłuch. A czas biegnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz