wtorek, 26 stycznia 2016

Ciasteczka

Przykro mi to powiedzieć... Zgadzam się z naszym rządem. Wszak tylko w jednej sprawie, ale dla mnie to i tak o wiele za dużo, bo ja nie cierpię zgadzać się z pislandią.
Chodzi o bułki drożdżówki.
Książę Konstanty (sic!) Radziwiłł stwierdził, że można pomyśleć o przywróceniu ich do szkolnych sklepików. No... można pomyśleć, kurza noga.
Oby księciu nie zabrało to siedmiu najbliższych lat, bo nasze dzieciątka w gimnazjach i podstawówkach śnią o drożdżówkach częściej niż ja walorach miss Pawłowicz. Na każdej przerwie, pomiędzy wuefem a religią, tabuny wygłodniałych gnojków oblegają ten przybytek szatana bezskutecznie pragnąc jak najszybciej pozbyć się skradzionych ojcu dwuzłotówek zamieniając je w orgiastyczną potrzebę napchania kałduna drożdżami z nieprzetrawionym cukrem, marmoladą i górą masła. Ma Konstanty (sic!) o co walczyć, bo istotnie... (właśnie tu się z nim zgadzam) nasze pociechy raczej nie jedzą, bardziej żrą! Czipsy, cola, jakiś energetyk bądź ogromna flacha napoju z gatunku: landrynek w wiadrze wody i baton... Jeśli dodamy to tego sklepikowe drożdżówki, staje się oczywiste dlaczego współczesny piętnastolatek najszerszy jest w dupie.
Polscy piekarze już wytężają mózgi jakby opanować ten rynek drożdżówką dietetyczną, pozbawioną marmolady, masła, mąki i cukru, bo tylko na taką wersję książę Konstanty (sic!) jest w stanie się zgodzić. Rozczuliłem się słuchając jego argumentacji.
Przypomniała mi się ogólnonarodowa dyskusja o papierze toaletowym, za komuny. Tam również musiał wypowiedzieć się jakiś minister, zebrać rząd, by zaśpiewać "Międzynarodówkę" i wysłać swoje żony na zakupy do Paryża. Wracamy do tych czasów. Czy się to komuś podoba, czy nie.
Bo w naszym kraiku rządzi się tak...
Najpierw wprowadza się byle jaką ustawę, a potem ją poprawia. Bezustannie dopisuje poprawki, nawiasy i przecinki masakrując inne priorytety; sprawiając wrażenie mrówczej pracy i epatując pozorami działania.
Nie gówniana drożdżówka, której ja akurat nie lubię, jest tutaj problemem, bo wystarczyłoby, zamiast nich, wprowadzić do szkolnych sklepików papieskie kremówki, by imć Konstantemu (sic!) zamknąć jego książęcą gębę na zawsze. I wówczas nie obchodziłaby go zawartość cukru w cukrze i marmolady w marmoladzie.
Zajmij się Radziwille czymś konkretnym i nie zawracaj ludziom dupy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz