Dawno, dawno temu, kiedy świat był jeszcze płaski, noszony na żółwim pancerzu, i można było dojść do jego krańca (w celu zobaczenia żółwia, jak mniemam), ludziska prowadzili życie proste jak kij od szczotki. A to urwali łeb jakiejś perliczce, nadziali sobie mamuta na grilla, pośpiewali, puknęli pomalowaną zwęglonym patykiem niewiastę, tańczącą obok, gdzieś w locie koszącym do jaskini, wedle strumienia, wleźli pod naderwany mech, puknęli głową o upatrzonego otoczaka i zasnęli.
Dziś mamuty wyginęły, nie wiem jak z perliczkami, ale wszelkiego rodzaju loty koszące kończą się raczej na latarni.
Strumienie zostały ponazywane; zwykle prostymi nazwami typu: Auchan, Carrefour, Geant, Jyks czy E.Leclerc.
Daleko od naszych jaskiń, z utrudnionym odległością dostępem i natrętną koniecznością odwiedzania ich systematycznie.
Niewiastom nie wystarcza prosty rytm paparapa, wystukiwany przez szamana na czaszce aligatora. Nie chcą już owijać gryzącą pośladki i biodra trawą, a spalony patyk... hmmm... dopalił się gdzieś między pomiędzy regałami z papierowymi ręcznikami a kawą.
Zwisający na oparciu pchanego koszyka, śmiertelnie znudzony jaskiniowiec, wolałby pójść w bój z szablozębnym tygrysem niż liczyć madagaskarskie rodzynki, z takim pietyzmem wrzucane do foliówek i układane na wagę.
No dobrze, jeszcze tylko fryzjer, bo widać odrosty; krewetki, bo taka dziś moda; kilo nektarynek, bo musi być w domu coś, co wysycha na wiór i dwa kilo ziemniaków na wszelki wypadek.
Garść cekinów, błyszczące w świetle księżyca pończochy i rura na Sylwestra.
W końcu jednak można zacząć się bawić.
Wysuszeni niczym saharyjski piasek, zdobywcy Antarktydy i K-2 bez butli tlenowej, wreszcie luzują widząc na stole odpowiednio zmrożoną flaszkę Pana Tadeusza i zimne nóżki.
I od razu wiadomo na czym stoi żółw!
Ogromnej ilości cierpliwości w Nowym Roku życzy jaskiniowiec Darek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz