Miałem dziś nie pisać, ale chyba jestem już uzależniony...
Jak tu zresztą nie być, skoro spotykam takie kwiatki:
"Potrzeba wyrazistego poszanowania Bożego prawa, aby stanowione prawo
ludzkie nie było ponad nim i nie dochodziło do łamania sumienia
człowieka, lekceważenia tego, co etycznie i moralnie dobre - mówił w
sobotę przewodniczący Zespołu ds. Ruchów Intronizacyjnych, biskup
opolski Andrzej Czaja."
To ciekawe... Okazuje się, że bóg napisał jakieś prawo! Ciekawe, czy dodał autograf? A może słitfocię?
Syndrom oddawania Inflantów zawsze mnie niepomiernie burzył; owieczki wy moje! wypad na pastwisko! to ja! wasz pasterz, a ty, najładniejsza, zostajesz!
Szlag mnie trafia jak jakiś sukinsyn w sutannie wypowiada się o etyce, moralności i jakimś wydumanym łamaniu człowieczego sumienia. Faceci w czerni są do strawienia jedynie z Tommym Lee Jonesem i Willem Smithem, a jej polska wersja, to opływająca w luksusy mafia kościelnych oszukańców. W zamian za ich dobre słowo trzeba im fundować merole, beemy, kawior i tysiąc nowych kościołów rocznie.
A gówno!
Wyraźnie czują gorąco pod laczkami i robią się coraz bardziej napastliwi.
A to jest oznaką słabości.
Wyszukujcie sobie swoich kosmitów stojąc najlepiej przed lustrem, tam zobaczycie największą ich ilość.
"Trupi synod" zakończył obrady chyba w końcu IX wieku.
Dziś ani pora, ani czasy, przyzwalające na osądzanie nawet nieboszczyków.
Tak mi się jakoś przypomniało, chyba związku z pomysłem wylizujących podłogi przed zakrystią ciućmoków pragnących zdegradowania generała Jaruzelskiego.
I przypomnijcie sobie własnych proroków z czasów drugiej wojny światowej.
A jest co przypominać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz