środa, 30 listopada 2016

List czwarty.

Duszko Ty Moja!
Jakom to ostatnio Ci napisał, ku stolicy zmierzam. Trudna to droga i nieprzyjaciółmi, jako dobra kasza skwarkami, usiana. Wczoraj niewielki oddział Szwedów zdusiłem, co dwór szlachecki zrabować pragnął. I anim się spodziewał jakim bonusem los mnie za to obdarzy. Ocaliłem ci ja, prócz dostojnego szlachcica i kilku czeladzi, jego córkę, pannę, która kubek w kubek do Ciebie podobną! Toż mi dopiero dziękować poczęła, żem ich od szwedziny uwolnił. Co ja Ci duszko tłumaczyć dalej będę... Godniem się sprawił i w krzyżu od wczoraj jakoś łatwiej się zginam, co nie jest bez znaczenia, bo huk pracy przede mną. Słuchy mnie dochodzą jakoby książę Bogusław, z niewielkim oddziałem takoż ku Warszawie ciągnie, ale przed nas się wyforsował i wszystkie wina zatruwa, za co Zagłoba ryczy jak wściekły niedźwiedź i szablą nawet muchy przegania, tak że lepiej do niego od kilku dni nie podchodzić. Dlatego, com wczoraj gorzałki przy Szwedach znalazł, to mu dałem. Szlachcic kolaskę dla niego dołożył i dwie dobre szkapy, bo dobudzić nie można go wcale. Swoim chrapaniem wszystkie konie teraz straszy, a jak przestanie, to swojej córuchnie bełkocze.
Gęba zresztą nigdy mu się nie zamyka, a na Bogusława, o to wino, to już taki zawzięty, że strach!
Opowiadał, jako to za młodu do Moskwy pojechał i w komitywę z Iwanem Groźnym wszedł wielką. Kiedyś pono jakiś klecha za głośno na cara buczał. Że to Boga się nie boi i morderca z niego wielki. Widać jednak, że nielichego stracha przed Iwanem zaraz poczuł, bo skrył się gdzieś i próżno było go szukać. Na końcu Zagłoba w jednym zakonie klechę odnalazł i przed majestat za kaptur przywlekł.

- Do Boga chcesz się schronić? - dziwnie uradowany car do trzęsącego się mnicha syknął... - To spoko, pomogę...
Kazał go nad rzeką, na beczce z prochem posadzić, i lont podpalić.
Z klechy tylko wiatr został.
Takie to przyjemności Zagłoba i dla Bogusława przewiduje jak tylko w nasze ręce wpadnie, o com specjalnie nie krzyw, bo pomysł wcale, wcale...
Tak to mi droga ku stolicy w radości i pracy zbiega, a Ty się na mnie nie złość za mój wczorajszy wyskok, boć i Ty bez grzechu nie jesteś, co mi na łożu śmierci, pocięci przez Butrymów, Uhlik, Rekuć i Kulwiec Hippocentaurus wyznali.

Na zawsze Twój Jędruś

P.s.
Ta przechrzta Kuklinowski, zanim bok mi zaczął przypiekać, że o innych atrakcjach nie wspomnę, od jakiegoś Szweda aparat pożyczył i fotkę mi pstryknął, którą teraz Tobie, ku mojej pamięci, przesyłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz