Uwielbiam staropolszczyznę. Dzisiejszy język nie jest nawet w połowie tak kolorowy.
No pojedźmy nim dzisiaj...
Oleńko Ty moja!
Jakom ci to niedawno napisał, największą kolumbrynę pod jasnogórskim kościołem w cholerę udało mi się rozpieprzyć, z czegom jest niesłychanie dumny. Alem też w ręce tego przechrzty Kuklińskiego później wleciał, któren najpierw bok mi osmalił, a potem dziewictwa pozbawił, z którego to powodu do dziś w rozkroku chodzę. Podobno jakiś Sienkiewicz nawet o tym napisał, ale z prawdą się minął, bom wówczas Kuklińskiego oszczędził, z moim zaganiaczem wcześniej dogłębnie go obeznając. Nie ienkiewicza, a Kuklinowskiego rzecz jasna. Ale... jako to wówczas pod Częstochową białogłów był niedostatek, wiszącego Kuklińskiego także oba młode Kiemlicze swoimi zaganiaczami później nadpsuli, to mógł i na mrozie skostnieć. Tego już nie wiem.
Chciałem na Śląsk się zaraz udać, alem to księcia Bogusława po drodze spotkał, który to mojego najlepszego konia do swojej stajni na przechowanie wziął i trzymał.
Nie wierz żem jego wrogiem...
Z niego taki sam pies na baby, jak ze mnie, ale też i naiwniak, bom mu najbrzydszą babę w okolicy wcisnął .
A było to tak...
Przejeżdżałem ci ja niedawno przez Sędziejowice. Pieczę nam miastem sprawuje jakiś okoliczny warchoł słynący z tego, że wziął za żonę najohydniejszą babę w okolicy. Zagłoba, na jej widok, zarzygał swoją chabetę od uszu po zad, że o mijanych drzewach nie wspomnę. Wymyśliliśmy tedy, aby ową babę księciu promulgować w zamian za mojego ogiera...
Umyślny list wziął, sięgnął konia batem i pojechał.
Nie trzeba było długo czekać jakom się dowiedział, iż książę Bogusław na skrzydłach miłości do Sędziejowic pomknął. Nie straszne było mu nawet nazwisko, które brzmi bardziej jak niemowlęca kupa. Pielucha, czy inne świństwo... konia mi wcześniej odsyłając. Ale że wściec się na mnie musiał! To i bardzo dobrze, po tym, jak mi cię duszko zbrzuchacił, za co potępiony na wieki wieków będzie. Amen
Tyle dobrego z owej przygody wynikło, że książę na widok babsztyla rozkazał ją pod lodem natychmiast spławić, co imć Zagłobie mocno się spodobało, bo dawnymi czasy w Bakczysaraju podobno tak samo uczynił. Myślę jednak, że ten wiecznie opity dziad łże jak pies, bo gdzież u Turka miałyby być rzeki lodem skute?
Dlategoż Bogusław w infamię mnie zaraz wpędził rozgłaszając, żem się na króla chciał porwać i do Carolusa odstawić w czym łże jak pies, a ty w to nie wierz!
Do Warszawy się teraz udaję bom w drodze posłyszał jakoby, pod królewską nieobecność, jakiś zaprzaniec do władzy się dorwał i Rzeczypospolitą rujnuje, a na to mojej zgody być nie może! Takoż i siedząc na swojej inflanckiej kobyle właśnie, list ów kończę, bo mój lewak tak mocno na heretyckich dupach się stępił, że muszę go wreszcie dobrze przed stolicą naostrzyć.
Ostańcie z Bogiem, Twój Jędruś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz