sobota, 12 listopada 2016

Instrukcja obsługi prezerwatyw

Jest taki dowcip...
Casanova kładzie na wielkie łoże z baldachimem przeuroczą niewiastę, rozbiera siebie i ją... hmmm... ocenia wzrokiem jej potencjalną wartość, po czym zaczyna nakładać prezerwatywy.
Zakłada pierwszą, drugą, trzecią... dziesiątą i... spinacz na nos. Lekko zdezorientowana oblubienica więc pyta:
- Rozumiem, że chcesz się zabezpieczyć, ale po co ci ten spinacz?
- Ne lubię smrodu palącej się gumy...

Powinno być mi sądownie zakazane przeglądanie niektórych wpisów. Póki co, takiego zakazu jednak nie mam, a więc przeglądam...
Pech chciał, że trafiłem na taki:

"- Problem z gumą! Pomóżcie! czy specyfiką gumy jest to że nie trzyma się ona na penisie? Czy każdy tak ma, czy tylko mój chłopak? On musi trzymać ją jedną ręką, bo mu spada! Wkurza mnie to, ale nie wiem, czy tak wszyscy mają czy nie, bo to jest mój pierwszy partner. Dodam że spada mu nawet guma typu "close fit". Proszę o poważne odpowiedzi!"

No to jedziemy na poważnie. Na początku tylko dodam, że pomieszałem odpowiedzi internautów z własnym przemyśleniami.
Efekt wyszedł zaś taki...

U nasady należy spiąć go takim zipem, albo zacisnąć cybancikiem na śrubkę. Nie od rzeczy byłoby obtoczyć wacka w technologicznej soli. To sprawdzona przez drogowców metoda wiązania wielu płynów, które i tak, w większej części, składają się z wody. Nadwyżką można by wysypać oblodzone schody.
Powiedzmy.
W przypadku braku soli proponuję mąkę ziemniaczaną. Może się także zdarzyć, że Twój chłopak zwyczajnie źle ją zakłada, ale i tu rodzi się problem - jak będzie lepiej?
Na lewą stronę...
A może do góry nogami? Zawsze może naciągnąć ją, w sumie, także na jajka. Rozwiązaniem mogłyby być jakieś szelki inspirowane pasem do podwiązek. Mógłby także naciągnąć
gumę na maxa zawiązując na dupie skomplikowany supeł. Tu zostawiam pole do popisu własnej pomysłowości.
W przypadku pojawienia się kolejnych kłopotów należałoby przemyśleć zamiany na gumy zimowe o zdecydowanie mniejszym poślizgu; z łańcuchami włącznie. Musisz też porównać, tak na wszelki wypadek, różnicę w wielkości jego prawego fackersika z rzeczonym już wackiem, bo nam trudno ocenić, który jest większy.

Dla owej dziewczyny jest to na pewno istotny problem dlatego starałem się być rzeczowy.

Inna pisze zaś tak:

"- A z kolei mój chłopak używa rozmiaru xl i jeszcze jest za ciasna wpychamy do połowy, a potem się nie da! Gdzie mogę kupić większe? Proszę o pomoc i poważne odpowiedzi!"

Narzuca mi się natychmiast poważna wątpliwość...

Tego się raczej nie wpycha do środka, to się zakłada na wacka, a dopiero potem się wciska... Mam rację?
W razie czego w Kauflandzie można kupić jednorazowe worki 135 litrów z takimi, jakby to ująć, ściągaczami na końcu. Z braku odpowiednich worów są do nabycia 60 litrowe plus gumki-recepturki. Większe obwodowo rozmiary wymagałyby jednak pocięcia w poprzek opony z tylnych kół traktora.
W sumie to raczej powinnaś się cieszyć. Nie wiem jak dla kobiet, ale facetowi to częściej pochlebia niż przeszkadza.
Osobiście, na jego miejscu, wynająłbym ostatnie piętro w hotelu Grand i żył w luksusie.
Ponieważ jednak twój facet ma problem z naciągnięciem największej nawet prezerwatywy, to powinnaś się raczej cieszyć.
Pewien internauta wyraził to jasno.
- Daj mi jego numer telefonu. Kazimierz z Płocka.
Inny znowu zamartwia się pytając...
- Pracujesz w stadninie w Janowie, czy w innym malowniczym miejscu?

Dla mnie jawią się dwa rozwiązania, oba dotyczą placówek użyteczności publicznej, zwanych potocznie: Sex Shop.
Fachowa obsługa i wielość propozycji, zapewni każdej kobiecie nie tylko brak opisywanych problemów z pulsującymi wackami, ale także, ogólnie, pozbycie się niedopasowanego chłopa. I co z tego, że made in Japan?

Nie ważne pochodzenie i płeć, liczy się uczucie!
No to... Upojnej nocy. Mam nadzieję, że się przydałem.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz