poniedziałek, 21 listopada 2016

Gimnazja do gazu

Przeczytałem wczoraj wypociny jakiegoś prawicowego blogera na temat gimnazjów i wyrządzonych przez nie szkód w społeczeństwie Najjaśniejszej.
Okazuje się, że system 6+3+3 tworzy pokolenie BEZCELSÓW, ludzi bez celu znaczy... Taki półgłówek po dziewięcioletniej edukacji jest właściwie na granicy samobójstwa; jak przeżył trzy kolejne lata szkoły średniej, to już w ogóle jakiś pieprzony cud!
Skąd to wiemy? Ano z amerykańskich filmów! Do tamtejszych szkół chodzi się bowiem jedynie w celach towarzysko-erotyczno-sportowo-niepotrzebnych.
I tak PO, Tusk i zażydzone lewaki chcą wychowywać naszą młodzież? A sio od naszej edukacji! Osiem lat podstawówki rozwiąże wszystko! My mamy taki program, na kolana!
Nie chce mi się przytaczać jego gładkich zdań kompletnie o niczym, ale nie mogło się przecież w nich obejść bez Gazety Wyborczej i TVN. To zawsze jest sól z pieprzem dla smakowych kubków kaczorowych lizodupów, których nie może zabraknąć w żadnej ich zupie.
Przecież nie chodzi o to, żeby napisać coś odkrywczego; trzeba dać karabin. Na kule też przyjdzie czas. Armia zbawienia maszeruje w jedynie słuszną stronę, koszary powoli się wyludniają (przepraszam za słowo "wyludniają"), chwilowo uzbrojone jedynie w pancerne różańce i wyczesane na cito mohery, ale za to z naczelnikowym słowem na sztandarach. Mój ci on, mójci!
Kurde!
Jakie to szczęście, że ja nie zaliczam się do nieszczęśników, którym dane było skończyć gimnazjum, bo proszę...
Czasem udaje mi się nawet sklecić zdanie podrzędne. Mało tego! Mam własne zdanie na wiele tematów nie wplatając w nie żadnych bogów ani zwycięstwa Trumpa. Czuję wręcz jak ta ośmioklasówka rozdęła mój mózg wyplatając sieć skomplikowanych połączeń niedostępnych dla baranów po sześcioklasówkach!

W sumie to nawet wiem czym kierował się autor wpisu, od którego zacząłem...
W starożytnej Grecji otóż "gimnazjon" był najczęściej rodzajem parku wraz z budynkiem przeznaczonym do uprawiania ćwiczeń fizycznych. Później, coraz częściej, organizowano w nim tylko towarzyskie spotkania i bezsensowne dysputy o niczym.
Grecja to jakoś przeżyła.
Nie można tego powiedzieć o starożytnym Rzymie, w którym gimnazja zapoczątkowały jego degrengoladę już od czasów Nerona. 
Odnoszę jednak wrażenie, że gimnazja to pikuś. Najgorsze były siedmioklasówki, bo to kończący je elektorat, właśnie dziś, sprawuje rząd dusz. Efekty widzimy.
I tak na koniec...
Mój syn jest ofiarą gimnazjalnej edukacji, w efekcie której jest tylko dziesięciokrotnie mądrzejszy od swojego taty i czterokrotnie o mamy... No... dwukrotnie...
Jeżeli jednak likwidacja gimnazjów ma być rozwiązaniem wszystkich naszych bolączek, to jestem "za". Proponuję przy okazji zlikwidować sejm, senat, naczelnika, kapuśniak i wigilijnego karpia.   
A co w zamian?
Siedemdziesiąta siódma miesięcznica...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz