Po raz kolejny chciałem przywalić Kaczorkom, ale to bez sensu i szkoda mojego czasu. Są odporni na wiedzę jak teflon na gąbkę. Przywalę zatem KOD-owi.
Doskonale wiem, że Kijowski doskonale się sprawdza jako alter ego Kaczyńskiego i przysparza mu wielu bezsennych nocy panując nad nim nie tylko wzrostem i inteligencją, ale także umiejętnością trzeźwiej i zimnej oceny faktów. Kaczyński i jego poplecznicy zbyt mocno zapętlili się w chaosie jaki wywołali, aby mieli teraz jakąkolwiek inną drogę wyjścia. Muszą brnąć w tym bagnie do końca. Ich lub naszego. Ale chyba nie ma we wszechświecie takiego idioty, który wierzyłby w kolejną próbę wskrzeszenia tysiącletniej rzeszy pod egidą następnego sfrustrowanego człowieczka. Trudno go dziś pokonać, ale to wcale nie znaczy, że jest to niemożliwe. Parlamentarna opozycja jest bezradna i tylko się ośmiesza. Zostaje KOD.
Organizacja zrzeszająca, jak dowiedziałem się od któregoś z jej członków, ludzi ogarniętych pasją, harujących po dwadzieścia godzin na dobę i pełnych motywacji, czerpiących pozytywną energię ze swojej pracy. To dobrze, że tacy istnieją. Mnie los pozbawił pasji zadręczania się ideologią, choćby i tą najbardziej słuszną.
Jedna ideologia budzi bowiem kolejne, że się tak wyrażę, kontr-ideologie, której jedynym posłannictwem jest tę inną zwalczać. I tutaj tworzy się problem. Na polu walki zostają wyłącznie śmiertelni wrogowie. Jeden, bojąc się drugiego, podświadomie przejmuje podobne metody działania, tyle że pod innym sztandarem. Nie oskarżam, stwierdzam jedynie fakt. Możliwe, że inaczej się nie da...
Boję się jednego...
Czy aby owa, jedynie słuszna ideologia, po spektakularnym zwycięstwie, nie przepoczwarzyła się w kolejną jedynie słuszną...
Moje delikatne próby wpisania się w ruch KOD spełzły na niczym. Syna także z niego wywalono za dygresję o zbyt małej ilości młodych ludzi w organizacji. Nie chce mi się tego komentować, ale muszę...
KODowcy...
Ujęliście mnie jako przeciwwaga oszołomów spod skrzydeł wypłowiałego ptaszyska, ale otwarcie się na krytykę niczego Wam nie ujmie. Wręcz przeciwnie. Uchroni w przyszłości od powielania błędów jakich jesteśmy świadkami dzisiaj.
Bo Pokora to nie tylko nazwisko...
Boję się jednak, że, być może tylko chwilowo, brakuje Wam na to czasu.
Nie zmienia to faktu, że ideologia Was co nieco przerasta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz