sobota, 26 marca 2016

Wielkanocny moralitet

W ramach nadchodzących świąt pozwolę sobie na przywołanie szatana.
Jestem przekonany, że każdy chrześcijanin zna doskonale tę postać z rogami i widłami, taplającego się w smole i ogniu piekielnym, alter ego prawdziwego Boga i zła w najczystszej postaci. Potwora, którym straszy się od dwóch tysięcy lat dzieci i ich rodziców zaprzeczając Biblii, która jest przecież krynicą wszelkiej mądrości.
O szatanie i jego roli w dziejach ludzkości z pewnością doczytacie się w Księdze Rodzaju, po którą, jak sądzę, wszyscy wierzący sięgają częściej niż po papier toaletowy. Spór szatana, który przecież zaczął się jako jeden z najbliższych współpracowników Boga, rozpoczął się w momencie stworzenia przez niego Adama na swoje podobieństwo. Zrobił się zazdrosny i zaczął jątrzyć. Trudno mu było pogodzić się z faktem, że oto powstało dzieło Boga, na które on nie ma żadnego wpływu.
Zazdrość? Poniekąd też, ale zmniejszające się wpływy na, że się tak wyrażę, całokształt spraw stały się bolącą zadrą w duszy anioła.
Jedna z wersji mówi, że ów mityczny wąż z "drzewa dobrego i złego" jest wcieleniem szatana. Jakkolwiek by nie było, szatan się wkurzył, bo człowiek stworzony na podobieństwo Boga i aniołów był przecież także nieśmiertelny!
Przybyła konkurencja, której szatan nie przewidział i szybko musiał coś z tym zrobić. Nie wymyślono jeszcze słowa "grzech", a tym bardziej tego słowa znaczenia i tu dostrzegł pole do swojego popisu. Jeśli bowiem uda mu się sprawić, aby nieśmiertelność człowieka w jakiś sposób przepadła, to żywot podbuntowanych już wielu aniołów miałby komfortową przyszłość. A tu kicha. Powodowany zazdrością wymyślił zatem grzech, a zmuszając Adama do zerwania jabłka i obdarowanie nim Ewy sprawił, że człowiek nieśmiertelnym być przestał.
Coś w owym przekazie ma się na rzeczy. Może zabrzmi to lekko szowinistycznie, ale przecież nie ja napisałem Biblię... To pazerność, łakomstwo, niepotrzebna ciekawość, czy jak tam to podobnie nazwać, biblijnej Ewy jest praprzyczyną pierworodnego grzechu. Rzecz warta przemyślenia. Do Adama także należy mieć pretensje, bo w raju rosły przecież dwa drzewa...
To drugie było drzewem mądrości...  

Nie martwi mnie nasza śmiertelność. Odczytuję ją bardziej jako niezamierzone dobrodziejstwo. Nieprzemyślany skutek niskich pobudek działań szatana.
A w obliczu nadchodzących Świąt Zmartwychwstania, nie Jezusa, bo to tylko bajka, ale drogi ku drzewu mądrości, polecam jednak kontrolowany umiar złych emocji, ze szczególnym uwzględnieniem odcięcia się od grzechu zazdrości, który jest praprzyczynom kolejnych nieszczęść.
Życzę zatem Wszystkim umiaru w opanowaniu złych emocji, bo te do niczego dobrego Was nigdy nie doprowadzą.  
Wesołych i Pogodnych Świąt!
Nie będę dziś złośliwy i nie będzie puenty.
Darek Sobala



Dobranoc.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz