Weźmy takiego Lwa Lechistanu, starostę jaworowskiego, krasnostawskiego, kałuskiego, stryjskiego, barskiego, międzyłęskiego, osieckiego i puckiego. Hetmana wielkiego koronnego, marszałka wielkiego koronnego, chorążego wielkiego koronnego oznaczonego przez papieża tytułem Obrońcy Wiary, wreszcie i króla Polski znanego jako Jan III Sobieski...
Sporo tych tytułów jak na kogoś, kto jako jeden z pierwszych poddał się pod Ujściem (sławny początek "Potopu" Sienkiewicza) i złożył przysięgę na wierność Karolowi Gustawowi, w której wytrwał nad podziw długo. Przyczynił się niemało, jak o ówczesny pułkownik, do klęski Czarnieckiego pod w bitwie pod Gołębiem i ścigał tegoż, wraz z polskimi oddziałami, wiernymi szwedzkiemu królowi, jak tylko mógł najusilniej. A był to dobry żołnierz.
Z pewnością przydała mu się jego wcześniejsza znajomość z kasztelanem kijowskim, który trzy lata wcześniej zapobiegł dyplomatycznemu skandalowi. Późniejszy król przeprowadził bowiem samowolnie zasadzkę na tatarskiego posła.
Powiecie zaraz... Była wojna, nie wiemy co nim kierowało, a zresztą to stare czasy! Może chciał dobrze?
Wreszcie...
Rzeczypospolita mu wybaczyła w obliczu jego późniejszych zasług.
Zostawię to bez komentarza.
Właściwie na tym powinienem zakończyć ten wpis, ale nie poddam się tak łatwo jak Sobieski pod Ujściem.
Zmieniły się czasy i do rozwalenia czyjeś głowy nie potrzeba już zbliżać się do wroga na długość głowni by w łeb go zajechać i żywota pozbawić. Wypracowaliśmy o wiele bardziej wyrafinowane metody pozbawiania nie tylko życia, ale honoru i czci, że o wierze nie wspomnę. Umiemy się jedynie pastwić, obnażać i wypominać. Kochamy przywalać z kopa i piąchy.
Byle z bezpiecznej odległości i najlepiej pod pseudonimem; zwykle bez znajomości rzeczy i popartej jakąkolwiek wiedzą.
I nie umiemy przebaczać.
Mało tego!
Wyszukujemy namolnie wszystkiego, co poprze nasze chore teorie. Błądząc w oparach bezmyślności zachłystujemy się podpisem na pożółkłym papierku sprzed czterdziestu lat wydając jedynie słuszne osądy, w które niech tylko ktoś ośmieli wątpić!
Flaki mi się od tego wywracają!
Ciekawe ilu z tych, rozkochanych w patriotyzmie, posrałaby się na widok skierowanego na siebie pistoletu i na kolanach prosiła o największy pęk długopisów?
Nie.
To nie jest ciekawe, to żałosne!
Czego by nie mówić o starych czasach, królach i ich zdrajcach, przegranych i wygranych bitwach, napuszonej martyrologii i sieci kłamstw, którymi nas karmią, mamy się dziś nijak do tamtej wyrozumiałości. Zaniżamy intelektualny poziom do czasów, których ja z historii nie znam; być może, a nawet na pewno, kreujemy za to nową historię przegrywając kolejne bitwy.
Bitwy z rozsądkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz