wtorek, 15 kwietnia 2014

Idę se kupić loda i coś wysmaruję na słodko.
Nara!
Smutne wieści są takie, że Kaczora jeszcze nie trafił szlag.
Z dobrych zaś, że w końcu będziemy mięli podręcznik do klasy pierwszej. Na razie pokazali pierwszy tom. Tabuny naukowców, pisarzy i nauczycieli głowią się jak nauczyć dzieci pisać litery i dodawać .... a nie, to już inna książka. Jakość wypocin wcześniejszych prób nauki czytania i pisania, zaowocowała wynalezieniem kilku nowych chorób z przedrostkiem: "dys...". Za moich czasów, jak jakiś bałwan zrobił 47 błędów ortograficznych w jednostronicowym wypracowaniu, był tylko bałwanem. Teraz jest chory. Ciekawe na co... Na roztapialność? Z pewnością każdy rodzic chciałby, aby jego dziecko skończyło z wyróżnieniem Harvard i poleciało w kosmos, jednak ilość miejsc w rakietach jest mocno ograniczona, i marzenia o lataniu dalej niż do kibla pryskają. Jak po zjedzeniu kilograma gruszek. Cała ta nowa jakość polskiego szkolnictwa przypomina mi, chyba najbardziej beznadziejną instytucję: IPN. Podobno zatrudniają tam dziesięć tysięcy historyków, i innych szalenie wykształconych ludzi, których osiągnięcia wypływają zwykle na miesiąc przed kolejnymi wyborami. Bo oto wykryto, że Hofman to niemieckie nazwisko, a Althamer wcale nie był dziadkiem Altzheimera, ale powiedział kiedyś do Lutmana, że weksel Shaphira jest w łapach Rozenkranza, a Rozenkazowa jest chora. Wniosek?
A co jej jest?
Co by jej nie było, to nie dziedziczymy nawet procenta.
Rozumiem, że pracę z dyplomem historyka trudno znaleźć, ale żeby aż tak ich dopieszczać? Rozmawiałem z kilkoma na  różnych czatach i wierzcie mi, zakres ich wiedzy jest żałosny i ogranicza się do wieku dwudziestego, ze szczególnym naciskiem na lata: 1944-1980. Wprawdzie część z IPN-owców słyszała nawet o Chrobrym, już mniejsze grono wie o Łokietku, ale Franek IX Zezowaty zaginął w malignie wojen punickich. Tak czy owak, cały ten IPN wylałbym do rynsztoka, a książeczki do podstawówki podpalił na placu Zbawiciela...
Ciekawe... Czy ten Falski to był jakiś Żyd albo komuch? A może miał dziadka w Abwerze? A może, zwyczajnie, wolimy co rok, na nowo, wymyślać koło?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz