niedziela, 13 kwietnia 2014

Jak to uczono mnie w podstawówce, nie zaczyna się zdania od więc...
Więc zlazłem już dziś ze szmaty uleczywszy jakieś 85 % żoninych fobii odkurzania szczoteczek do zębów i froterowania sufitów. Ma to i dobre strony, bo taki sufit po Sidoluxie odbija wnętrze pokoju, przez co tenże zdaje się być dwukrotnie wyższy, zaspokajając kobiece ego zamieszkiwania w pałacu. Jeszcze jutro pierdykniemy na ślisko podłogę w kuchni żeby łatwej można było wybić sobie zęby kolorując jaja. Wszystkie te przedświąteczne działania, których mężczyźnie trudno pojąć, wprowadzają nieopisany zamęt w małżeńskich relacjach. Należy zatem zamknąć dziób i przetrwać czas burz i naporu z honorem. Taka rada dla malkontentów. Mówi się, że kobiet nie sposób zrozumieć. Prawda ci to, ale można je do pewnego stopnia ujarzmić udając zaaferowanie sprawami, których zwykle nie potrafimy pojąć.
Do naszej lodówki syn przykleił magnesik z napisem:
Kurz mniej rzuca się w oczy jeśli jest wszędzie.
Takiego lotnego dżingla nie wymyśliła z pewnością kobieta.
Zapewne także kobiety nie wymyśliły maratonów. Przejęły jedynie ideę dwugodzinnego męczenia zrzędzeniem, przez co mobilizują mężów do oszalałego biegania przed siebie bez wiadomego celu i wymiernych zysków. Widocznie na dziś wszyscy owi, walczący z domowym stresem pantoflarze zmówili się, aby zamordować, jakże naturalny, ruch kołowy w całej Łodzi. Mogę jeszcze zrozumieć policjantów, bo im za to płacą, ale żeby tak na własne życzenie, na oczach normalnych facetów z piwem i papierosem w dłoniach, robić z siebie pośmiewisko? To już trąci masochizmem. Bo jakże nie zaśmiewać się z szorującego jęzorem po asfalcie stukilowca o wzroście i ruchach pingwina w zalotach? Czy aż tak nie lubi go żona? Niechby kupił sobie Jaguara... Miałby klimę, 300 koni i przyciemniane szyby, spoza których szpanowanie przed laskami wychodziłoby mu z większą godnością i bardziej namacalnym zyskiem.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz