niedziela, 27 kwietnia 2014

Na Twitterze, niejaka Doda, ksywa "Everybody Klaszczą!", zapodała, że oto: óna tyż ómi gotować. Rzuciłem wszystko i zacząłem czytać. Krem brokułowo-szpinakowo-pietruszkowy. Bierze się brokuła, szpinak i pietruszkę, wrzuca do blendera i robi paćkę. Pycha... Podobno. Nie będę sprawdzał, bo smak pietruszki wywołuje u mnie wymioty, szpinak polecam krowom, a brokuł... hmmmm... ugotowany z dużą ilością soli i odrobiną cukru, można czasem zjeść, ale się nie zachwycam. Smak to bardzo indywidualna sprawa.
Wiem, że jestem nudny, ale w piątek wieczorem, parkując pod Biedronką, widziałem dwie leciwe żulki z jednym pieskiem, które przez dobre piętnaście minut, wyjadały coś ze śmietnika. Uparłem się dotrwać, aż skończą kolację, ale one tylko: gadulec i szamanko. W pewnym momencie jedna rzuciła to coś, co jadła, wyliniałemu, i nawet sympatycznemu z pyska, psiakowi, ale ten tylko powąchał i odsunął się z niesmakiem. Te ogromne, śmieciowe, kubły zawierają zapewne niejeden smakołyk, który, potraktowany z blendera, może nadać niepowtarzalny smak wielu potrawom. Ja jednak poczekam, aż zrobi się trochę cieplej, a głębia aromatów się wzmocni.
Być może, ów trzyskładnikowy przepis mojej ukochanej wokalistki spełni pragnienia 7% Polaków, którzy deklarują niejedzenie mięsa. Mam inne obawy. Czy aby kolejne 7% obywateli, zmuszonych do tak zwierzęcych zachowań, jak owe panie, nie krzywią się z lekka wysłuchując, jak to wspaniale wpływa na talię krowie żarło.
Nie dotrwałem do końca ich uczty, zrobiło mi się niedobrze i musiałem zmykać.
Jak to miło otworzyć lodówkę, wyjąć kawał kiełbasy, wrzucić do garnka, zagotować i wpałaszować z musztardą "Kozaka".
Czego wszystkim serdecznie życzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz