wtorek, 8 kwietnia 2014

No i pora wrócić do religii...
Mimo marudzeń szwagra, abym jej nie tykał.
A niby dlaczego?
To część naszej kultury i chyba wolno mi mieć o niej swoje zdanie... Zasadnicze pytanie jest takie...
Do czego jest nam ona potrzebna?
Argumenty, że babcia wierzyła, mama, to i ja muszę wierzyć, niespecjalnie mnie przekonują. Mama wierzy, a ja nie, i co z tego? Mam się czuć gorszy?
Kiedy mój syn szedł do komunii było straszliwie gorąco, mały kościółek i od groma luda. Twarze wszystkich wyrażały tylko jedno: Niech się to wreszcie skończy! Ale gdzie tam!!! Proboszcz nie wychodził, a myśmy się pocili w czerwcowym skwarze. Taka socjotechnika chyba... No, ale kiedy już raczył się pojawić, to od razu zaczął obrażać, bo jego pierwsze słowa brzmiały tak:
- Nie może być dobrym Polakiem ten, kto nie jest dobrym katolikiem - zagrzmiał z ambony.
- Głupi, stary, piernik!!!
Powiedziałem to na głos przyklejony do sześciu przepoconych sukienek i garniturów. Myślicie, że była jakaś reakcja? Otóż nie było! Jaka szkoda, że tylko ja miałem odwagę powiedzieć to, o czym myśleli wszyscy.
No tak... Nie wypada przecież krytykować proboszcza!
Lata wcześniej był chrzest. Zgodziłem się na niego po marudzeniu rodziców, syn miał około roku.
Ksiądz po wyjściu z zakrystii zaczął od oczywistej sprawy w takiej sytuacji. Jak mamy głosować w najbliższych wyborach. Oczywiście na ZChN. Oczywiście!
Syn urodził się w jak najbardziej prawidłowym terminie. Rok po ślubie, no niespełna... Aby jednak mieć niewątpliwą satysfakcję ze zdolnego dziecka, musieliśmy wcześniej przejść szkolenie przedmałżeńskie.
O dziwo!
Minęło już ćwierć wieku, a owe nauki wciąż odbywają się na terenie kościołów! Jawne zaniedbanie ze strony Kurii.
Moja sugestia jest taka: Wynająć tysiąc szkół, armię katechetów i na koszt państwa opowiadać jak to cudownie uprawiać seks raz do roku.
Takie szkolenia, poza indoktrynacją, mają setki innych plusów. Odciągają od bezeceństw, bezmyślnego łażenia po supermarketach, zakupu prezerwatyw w promocji, arbuza albo jogurtu. Nie wspomnę o napojach wyskokowych. Można także sprzedawać brom po cenach konkurencyjnych. Pomysłów jest dużo.
Za to ślubu udzielił nam nawalony ksiądz. No tak bywa, w końcu woda nie wódka i nie można pić jej litrami! A jak człowiek spragniony...
Jak na razie, na pytanie: Do czego potrzebna nam religia? - należy odpowiedzieć: Słuchać i nie ważyć się krytykować!
Ciąg dalszy nastąpi...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz