czwartek, 22 maja 2014

Moje przeciw i za...

Napisałem niedawno, że nie cierpię polityków, polityki i całej otoczki z nią zawiązanej, że unikam tego syfu jak ognia i nie chcę o tym gadać. Prawda! Ale dziś przekornie będzie tylko o tym.
Będzie to lista, stopniowana od największego kretyna w dół.
Honorowe miejsce zajmuje na niej Korwin-Mikke, który swoim roztrzęsionym głosikiem mieszkańca Tworek bije wszelkie rekordy debilizmu w każdej kwestii, w której się wypowiada. Powinni go zamknąć.
Pewnie kilkanaście lat wstecz, w łódzkiej prasie pojawiło się ogłoszenie o cudownej wręcz pracy powiązanej z gigantycznymi zarobkami. Jak to Polaczki, kilka tysięcy chętnych zabarykadowało Aleję Kościuszki w centrum Łodzi w poszukiwaniu swojego El Dorado. Znajdowała się tam, chyba, jakaś dyrekcja pisma wydawanego, bądź mającego dopiero wyjść, pod patronatem partyjki Korwina. Zaproponowano ludziom aby wykupywali za gotówkę ich wypociny i sprzedawali z zyskiem "na mieście". Oczywiście miały iść jak ciepłe bułeczki, a ludzie się bogacić. Interweniowała Policja, bo ocierało się o samosąd. Gdzie to pismo panie Mikke? I ci milionerzy z ulicy? Masz pan coś w tej kwestii do powiedzenia? Zapewne tak, bo pan gadasz o wszystkim. Jesteś pan jak naładowany ostrą amunicją Kałasznikow w rękach półrocznego dzieciątka. Dobrze, że karabin jest dłuższy niż pański rozumek i nie ma strachu byś się pan postrzelił. Za to ogół powinien spieprzać daleko poza jego zasięg. To tyle o tym głąbie.
Drugie, jakże poczesne miejsce na mojej liście, to oczywiście Pismeni. Z tymi jest większy problem, bo spora część ich, niestety, popiera. Sam znam kilka takich jednostek. Oczywiście kłócę się z nimi zawzięcie, ale to stracona sprawa. Oni rozumieją tylko samych siebie i każdy kłapie te same bzdety. Zero porozumienia. Są niezależni jak osrana łopata. Kaczor powiedzieli, ksiunc powiedzieli, Żydzi, pedały, morderca Tusk i mgła nad Smoleńskiem. Czy Wy naprawdę możecie jeszcze tego słuchać? Gdyby ktoś od Kaczora mnie czytał i chciał się pokłócić, to szkoda czasu. Zanim napisze co go boli, to niech napisze, że chce napisać, a ja napiszę to już za niego, bo doskonale wiem co chce napisać.
Kolejne miejsca to lista linii równoległych. Żadna się ze sobą nigdy nie przetnie, leją się jak nieposłodzony budyń na mleku zero procent. Wciąż obok siebie, wciąż jałowi, bez smaku i wyrazu. Smutne tylko, że wlewają się bezszelestnie w każdą dziurę, zalepiają ją i wypływają nikogo nie karmiąc. Nie powodują przesadnej sraczki, ale wszędzie taplamy się w ich nicości. To długa lista więc nie chce mi się wyszczególniać.
Został Palikot. Krzykacz popierający zwycięzcę Eurowizji z ambicjami przerastającymi możliwości. Gdyby dać mu władzę, szybko by złagodniał. Ale nikt mu jej nie da; za mało stołków na dupy opisane powyżej. Za mało jest ich także na wielu ludzi mądrych i nie mających nic wspólnego z powyższymi, z małą siłą przebicia i bez środków finansujących ten kabaret. Szkoda to wielka. Może jednak powinniśmy wyszukać na tym torciku o smaku gorzkich migdałów i konsystencji... lepiej nie napiszę jakiej, kilka nieskażonych wisienek. Myślę, że mnie się to udało. Nie będę jednak tej osoby obrzucał kilogramami połyskujących konfetti, klaskał do zdarcia naskórka, ani prosił, ze łzami w oczach, o autograf. Po prostu swoją postawą udowodnił przez lata, że wart jest mojego głosu. Będę głosował na Pana Ryszarda Bonisławskiego i wcale się tego nie wstydzę!








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz