wtorek, 20 maja 2014

Pierdziszew rządzi!

Staram się unikać pisania i rozmów na tematy, na których się nie znam. Jednym z nich jest polityka. Nie interesuje mnie ona, nie cierpię jej i nie znoszę, kiedy ktoś wymaga ode mnie wypowiadania się na ten temat. A jeżeli już muszę... Zawsze trzymam stronę krytykowaną. Trochę z przekory, a trochę z niechęci do przytakiwania podnieconemu rozmówcy, który chce jedynie usłyszeć potwierdzenie swoich racji. Bo Polak nie proponuje, tylko oznajmia. Ogarnięta politykierstwem Polska, przypomina mi rozmowy bab pod kościołem, które z racji wieku, wykształcenia i procentu demencji, mogą z zainteresowaniem słuchać jedynie siebie. To nie jest poziom dyskusji, do którego chcę równać. Nie wnosi nic ciekawego do mojego życia i nie poprawi bytu żadnego kota mieszkającego na działkach. Więc po co? Życie jest zbyt krótkie, aby paskudzić je jałowym pieprzeniem o niczym. Ale z drugiej strony, jak to mówił Tewje Mleczarz, jeszcze trudniej wciągnąć kogoś w dyskusję o początkach florenckiego renesansu na tle życia szczepu Indian z Wyspy Wielkanocnej. Ale z drugiej strony, jak to mówił..., napisałem na swoim blogu 88 postów i największy rejwach wzbudziły moje placki kartoflane... Może zatem niepotrzebnie się napinam, aby wymyślić czasem coś zabawnego, bo wystarczy łyżka mąki ziemniaczanej, aby uderzyć w najczulszy punkt kulinarnych przyzwyczajeń, zrównując dobry przecież przepis do polskiej racji stanu. A wystarczyłoby sprawdzić... Lubimy wiedzieć wszystko pod warunkiem, że nie wymaga to od nas studiów nad zadanym problemem i dlatego na, powiedzmy Facebooku, królują fotki piesków i kotków, udane zdjęcia z wyprawy do Ciechocinka i ziemniaczane placki. Rozumiem to doskonale. Z natłoku informacji wybieramy te najbardziej rzucające się w nasze oczy i nie wymagające przesadnego angażowania intelektu. Wyjątkiem jest polityka.
Zauważyliście, że każdy polityk musi mieć odpowiedź na każde pytanie? Musi znać każdego wójta w każdym Pierdziszewie, jego poglądy i kolor oczu. No i czy ma napletek, rzecz jasna. Bo ilość skóry na wacku jest podstawą polityki, przynajmniej tej z bardziej chamskiej strony. A ponieważ on zna się na wszystkim - wymaga tego samego od nas, zatem i my powinniśmy wiedzieć, kto w Mszanie Dolnej aktualnie patroluje skrzyżowanie na wylotówce do Krakowa.
Łykamy do gówno prosząc o więcej; dajemy się pokroić za swoje, jedyne i jedynie słuszne, poglądy, bo każdy jest od nas głupszy; bo tylko my mamy monopol na rozwiązanie każdej spornej kwestii w naszym kraiku. Jesteśmy, rzecz jasna, tylko nędznym pikusiem przy wszelkiej maści tuzach z telewizji, przed którymi padamy na kolana wylizując im podeszwy i upewniając w przekonaniu, że oto powinni robić więcej, głosić donośniej i wpędzać wszystkich w coraz większe politykierstwo. Bo to jest nasz dzienny posiłek, nasze śniadanie, nasz obiad i kolacja, nasza przystawka, a nawet piwo po robocie.
Posiadanie własnego zdania na temat wszystkiego jest żałosną bzdurą, którą każdy pielęgnuje bojąc się ośmieszenia w towarzystwie. Dlatego każdy Polak jest wybitnym lekarzem, politykiem, znawcą grzybów, najlepszym kierowcą i ma prawo do bojkotu wszystkiego, z czym się nie zgadza. Oczywiście, niech ma. Tylko dlaczego co roku, jakiś wybitny znawca grzybów morduje swoją rodzinę muchomorem sromotnikowym? Zabija Bogu ducha winnych kierowców, bo słowo "pedał" znaczy - zdeptać! Dlaczego tylko w Polsce ratownicy górscy ratują głupotę zamiast pechowców? Jak inaczej, bowiem, można nazwać paniusię w szpileczkach, rozpoczynającą wycieczkę Rysy o 17 po południu w listopadzie? Dlaczego nawet mrówki wiedzą, że aby dojechać szybciej, powinno się poruszać grzecznie i powoli za tym kimś przed nami, bo wpieprzanie się na trzeciego powoduje korki za nami?
Jest takie państwo w Europie, które preferuje tzw. demokrację bezpośrednią. To oczywiście Szwajcaria. Każdy spór kończy się tam ogólnokrajowym referendum. Doczytałem się gdzieś ostatnio, że Helweci odrzucili projekt najniższej płacy krajowej na poziomie coś powyżej 13 tysięcy złoty na miesiąc, bo to wręcz obraża ich godność i prawo do normalnego życia. Rozumiem ich doskonale, mnie też obraża.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz