czwartek, 29 maja 2014

Vidi

Słowo daję, że to już po raz ostatni... Nie będę pisał więcej o Jaruzelskim, choć mnie korci, bo to znakomity przykład znęcania się nad historią i moim ptasim móżdżkiem. Co do drugiego tematu... nie jestem już tak pewien. Wpadłem rano na pięć minut do Biedronki po bułki dokładnie w chwili, gdy jakaś paniusia staranowała SUV-em blokujący wjazd szlaban, mało nie wybijając ogromnej przedniej szyby i kancerując dotkliwie maskę. Ochroniarz otworzył połamaną belkę, paniusia poszła pokryć koszty swojego debilizmu, a ja wjechałem za nią. Tuż po mnie, kolejna paniusia, chyba na kacu, wykupiła grzecznie bilecik i postawiła swój bolid na jedynym miejscu dla inwalidy. Ja wiem, że biomet nie wpływa dziś korzystnie na samopoczucie...
Przeczytałem ocenę postępowania gen. Jaruzelskiego, opublikowaną przez niejakiego dr Łukasza Kamińskiego prezesa IPN - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Pisze między innymi tak:

 "Powołując Instytut Pamięci Narodowej – Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Parlament Rzeczypospolitej miał na względzie m.in. „zachowanie pamięci o ogromie ofiar, strat i szkód poniesionych przez Naród Polski w latach II wojny światowej i po jej zakończeniu, patriotyczne tradycje zmagań Narodu Polskiego z okupantami, nazizmem i komunizmem, czyny obywateli dokonywane na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego i w obronie wolności oraz godności ludzkiej".
To jeden z najgorszych zarzutów w historii świata! Powołał IPN w trosce o zachowanie pamięci ofiar i dał dr Kamińskiemu robotę! Nic tylko rozerwać na strzępy!
Kolejne zdanie doktora...

"W 1981 roku Wojciech Jaruzelski stanął na czele Rady Ministrów, a następnie objął funkcję I sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, stając się w ten sposób ostatnim komunistycznym dyktatorem PRL. Zgromadzoną władzę wykorzystał do zdławienia, w interesie i na żądanie władz Związku Sowieckiego, pokojowego ruchu "Solidarności". Okres stanu wojennego i kolejne lata przyniosły nie tylko ofiary, lecz także zniszczenie ogromnych nadziei i entuzjazmu wywołanych wydarzeniami Sierpnia 1980 roku."
Niczym Janukowycz wyprowadził się z kraju na osiemnastu śmigłowcach, porywając "Damę z Gronostajem", pozłacane kurki w łazienkach i resztki nadziei braci Kaczyńskich na poranny stolec w komfortowych warunkach. A ponieważ był OSTATNIM dyktatorem, zabrał tę funkcję, raz na zawsze, kolejnym chętnym. Przypominam sobie także czasy wszechogarniającego mnie entuzjazmu w trakcie strajku MPK, gdzie, każdego dnia, musiałem zsuwać dziesięć przystanków do swojej dziewczyny per pedes w te i z powrotem, nie licząc spaceru do parku. 



"Mając na uwadze powierzony mi mandat prezesa Instytutu Pamięci Narodowej wyrażam opinię, że nie można pogodzić pamięci o ofiarach systemu totalitarnego z honorowaniem pogrzebem państwowym na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach człowieka, który poświęcił większość swojego życia służbie reżimowi komunistycznemu.

dr Łukasz Kamiński, prezes Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu." 



Pana, doktorze Kamiński, pochować na Powązkach będzie można. Przygotuj się Pan na wtorek.




2 komentarze:

  1. Zachodni Słowianin29 maja 2014 17:26

    Dariusz Sobala, może porazi pan merytoryką w kwestii podtrzymania przez JP II ekskomuniki gen. Jaruzelskiego? / Porównałem sytuację przed pogrzebem Generała z celebracyjnym pogrzebem Skorzennego, Pan skoczył jak oparzony. A przecież Skorzenny nie był komendantem obozu koncentracyjnego, czy jednym z głównych architektów zbrodniczego systemu III Rzeszy, a "jedynie" wykonawcą rozkazów jako as wywiadu wojskowego. Nie jest chyba niczym niestosownym porównanie np. jego akcji z oddziałami komandosów do walki Jaruzelskiego z polskimi partyzantami niepodległościowymi? Do tego, ideologia komunistyczna, pod której skrzydłami działał gen. Jaruzelski, była bardzo bliska nazizmowi pod względem częstości działań zbrodniczych. I naziści honorowali Skorzennego na jego pogrzebie, tak jak teraz na pogrzebie gen. Jaruzelskiego będą go honorować m.in. socjaliści i komuniści. Dlaczego więc Pan tak skacze na to zestawienie? A już wrzucanie całej Prawicy do worka kaczoropodobnego to szczyt pańskiej merytorycznej "wirtuozerii", tak to było trafne, że oświadczam wprost: znowu pudło. Niech sobie pan wyobrazi, że duża część spośród przytomnej prawicy jakoś niespecjalnie dostrzega ową mityczną prawicowość p. Kaczyńskiego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie dużo tematów... Kurde, od czego by tu zacząć?
    Oddziały komandosów każdego kraju rządzą się podobnymi prawami, nie jest to zatem argument na czyjąkolwiek niekorzyść. Dlaczego też uparcie nie chcecie przyjąć do wiadomości, że życie w ówczesnych czasach definiowało pewne zachowania, a pogmatwane losy były, często, ich konsekwencją. Dlatego żywię szacunek do Jaruzelskiego, który potrafił unieść się poza wiele podziałów, a mając ogromną władzę, zachował się... hmmm... dostojnie. Nie dorobił się na tym, nie uciekł, jak wystraszona wiewiórka, na drzewo. Szlify generalskie jednak zobowiązują. I on to czuł - tak myślę. Cenię go za jego honor. Takich przykładów dziś jak na lekarstwo. Przecież Wy, prawicowcy, ponoć bardzo cenicie takie postawy. Dlaczego nie w tym przypadku? Gdyby w pewnym momencie przeszedł do opozycji i zbył żywota w jakimś komunistycznym kazamacie, może byłby dziś dla prawicy bohaterem. Na jego miejsce wszedłby jakiś inny, który nie byłby tak przyjazny, zaprosił Ruskich w '81 i wybił do nogi opozycję. Mogłoby tak być? Oczywiście, ale historia potoczyła się inaczej i musimy z tym żyć. Niestety, prawica chce widzieć jedynie to, co im pasuje do dzisiejszej polityki. Nie jest ani mądra, ani skuteczna. Ośmiesza się bez przerwy przywołując kolejne sprawy rajcujące jedynie maluczkich, których mamy w kraju co niemiara.
    Mam kilku znajomych, zagorzałych prawicowców, i od każdego z Was słyszę te same argumenty. Litości. Powiedzcie coś nowego, z czym mógłbym podyskutować, bo te argumenty są już za bardzo ograne i mam obawy, że dlatego, iż Wam ich zwyczajnie brakuje. Dla mnie prawica to ludzie, z którymi się z założenia nie zgadzam. Mam wrażenie, że z drugiej strony jest dokładnie tak samo. Ale ja nie straszę nikogo faszyzmem ani jakimś mistycznym stwórcą, którego muszę się bać w drodze do piekła. Nie chcę pisać, że właśnie w piekle znalazłbym znacznie ciekawszych rozmówców, bo to kolejne brednie, choć mające wiele podstaw w mojej teorii. Nie było nas przed stu laty, nie będzie za sto. Nikt o nas nie będzie chciał pamiętać, poza rodziną, politykami, którym to będzie do czegoś potrzebne i, jeżeli namalujemy Monę Lisę - garstką smutnych filozofów w garniturach. Bogowie to mit. Nie ma Bogów. Jesteśmy my, a świat jest zbyt piękny, aby marnować go na nonsensowne dyskusje o naszych wirtualnych, pośmiertnych fobiach.

    OdpowiedzUsuń