sobota, 17 maja 2014

Będzie balanga!

Na szczęście już przestało padać. Od rana deszcz się wściekł i z zakupów wróciliśmy zmoknięci jak kury. Na rynku, za to, był atak parasolowców. Trudno mi zliczyć, ile razy dostałem czubkiem parasola od rozpuszczalnych pań i panów olewających zasady BHP i otwierających swoje grzybki bez zastanowienia i w najmniej spodziewanych momentach, w strachu, by nie dostać w łeb kropelką deszczu. Ja wiem, że statystyczny Polak drży na widok prysznica i nie kupi dezodorantu bez wcześniejszej konsultacji z egzorcystą, ale jeśli dostaje od natury dar zmycia z siebie odrobiny brudu i nie korzysta z niego, to już jest niewybaczalne. Ileż to razy, stojąc za kimś w kolejce czułem swąd przypalonej na śniadanie kaszanki z cebulą! Nie daj Boże kiedy czasem, jakaś dama trzeciego sortu, uniesie w geście np. rozpaczy swoje skrzydło, roztaczając wokół zapach lipcowego maratonu w Atenach, a ja mam pecha stać tuż na nią z modlitwą na ustach, pawiem za zębami i koniecznością natychmiastowego doposażenia jej w antyperspirant o zapachu choćby i bekonu na oleju rzepakowym. Ponieważ jednak jutro urządzamy potrójne urodziny, konieczność obcowania z ryneczkową subkulturą była nieodzowna. Ataki przepychających się za wszelką cenę emerytek wlekących za sobą respiratory zniosłem zatem mężnie, a ulewny deszcz i niska temperatura wspomógł moje powonienie, pozwalając jakoś przetrwać. A co do tych urodzin...
Obliczyłem, że suma przeżytych lat jubilatów wynosi 188 i, licząc wstecz, przenosi nas do roku 1826, w której to niejaki Nicephore Nicepe wykonał pierwszą fotografię, zmarł Stanisław Staszic i Thomas Jefferson, a John Walker wynalazł zapałki.
Aż strach pomyśleć co będzie za 188 lat, czyli w roku 2202, kiedy po nas nie będzie nawet co zamieść, a w każdym sterowanym myślą sklepie, będą stały na wirtualnych półkach marycha, koka, Rad, Polon i Uran. O Plutonie nie wspominając. Moglibyśmy także wynaleźć wreszcie jakąś teleportację, bo wielogodzinna jazda wyjdzie pewnie z mody, Ameryka zniesie wreszcie wizy dla Polaków, a Radio Marysia opanuje ociągający się z przyjęciem do toruńskiej unii Ekwador.
Cholera...
Już wolę zobaczyć śmierć Saszica i zatwierdzić z Leonem XII Zgromadzenie Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Cokolwiek by to nie znaczyło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz