czwartek, 29 maja 2014

Słów kilka o tolerancji.

Nie macie wrażenia, że gdyby nie było religii, słowo tolerancja, zmarłoby w sposób zupełnie naturalny? Albo gdyby chociaż była politeistyczna... Wiara w jednego boga, zupełnie przypadkowo tego samego, w którego wierzyli, bądź wierzą, nasi rodzice, jedynego i nieomylnego, musi bowiem powodować spory. I cóż z tego, że modlitwy pomagają wierzącym, skoro tuż po ich zakończeniu, natychmiast zaczyna wypływać z nich jad, bo ktoś ośmielił się powiedzieć, że Boga nie ma. Mnie pomaga i ja mam rację! Zero tolerancji.
Wierzący piszą o ateistach, że są pozbawieni łaski rozmów z Bogiem. Rozmowy? A nie monologu? Mam wątpliwości. Po co, dochodząc do skrzyżowania, mamy czasem wątpliwości, w którą stronę pójść? Skoro Bóg kieruje naszymi losami, to możemy pójść w dowolną, bo nie mamy nad tym żadnej kontroli. Ma to się zatem nijak do wolnej woli, którą ponoć posiadamy. Ponoć Bóg pozbył się części swojej woli, by dać ją nam, a więc nie może być wszechmogący, bo sam z tego zrezygnował. Zbyt dużo tu mistycznej filozofii, której nie sposób dostrzec w działaniach kościołów. To zwykli politycy bez garniturów, próbujący polewać swoje poletka zbierając jak największe plony. Może to będzie głupi przykład, ale zaryzykuję...
Weźmy taki mecz Legia-Widzew. Obojętnie kto by nie wygrał, to po meczu piłkarze idą wspólnie na piwo i się zabawić. Kibice zaś robią ustawkę i obijają sobie gęby w imię jakiejś zidiociałej filozofii. Zero tolerancji? A może zwykła głupota? Podobnie jest z religią. Jeśli już ktoś wierzy w Boga i to mu pomaga - niech robi to na własny użytek, Jezus nie zbudował żadnego kościoła. To my, jak zwykle, dorabiamy ideologię i dajemy się za nią zabijać. I nie możemy pojąć, że słowo: tolerancja oznacza bycie lepszym. Kościół tego nie uczy? Jeśli uczy to ma fatalnych uczniów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz